Przez całe ferie byłam w górach, czego nie będę wspominać chyba zbyt miło. Noga mi po prostu umiera, teraz na biegach kuleję sobie, ale nie chce mi się o tym opowiadać.
Przychodzę do Was z trzecim fragmentem opowiadania. Przyjaciółka je otrzymała, czytała o pierwszej w nocy i bardzo jej się podobało. Zobaczymy, czy Wasze oceny również będą takie pozytywne. :)
Wstałam wcześnie
rano, jak to ostatnio bywało. Trzy godziny snu zdecydowanie źle mi zrobiły, ale
co zrobić? Wyglądałam jak zombie, podobnie też się czułam. I nadal nie wiem, co
jest z Robertem. Nie śpię dopiero pięć minut, a już czuję niepewność i stres w
żołądku. Chyba nic nie przełknę…
Tradycyjnie poszłam
na trening, rozmyślając po drodze. Naprawdę dręczyło mnie to, czego nie chciał
wczoraj mi powiedzieć. Moje rozmyślania przerwał dźwięk wiadomości. Nieznany
numer? Otworzyłam smsa. Treść trochę mnie zaniepokoiła. ,,Kotku, nie obawiaj się.
Obiecuję, że to, co się dzisiaj wydarzy będzie cudowne. Tylko nie mów o tym
nikomu, nie chciałbym Cię skrzywdzić. Do zobaczenia.’’
Nie wiedziałam, co o
tym sądzić. Na początku pomyślałam, że to dziewczyny robią sobie ze mnie zwałę,
tradycyjnie. W końcu, kto słynie z telefonicznych żartów bardziej niż one? Ale
dlaczego miałyby tak robić?
Gdy dotarłam do
klubu czułam w powietrzu coś dziwnego, jakieś napięcie, czy coś w tym guście. Temu
miejscu zawsze towarzyszył chaos i wesoły rozgardiasz. Teraz było cicho.
Przeraźliwie cicho.
Trenera jeszcze nie
było, co wzbudziło moją czujność. W szatniach były pozgaszane światła. Co się
dzieje? To jakaś paranoja. Zaraz
wyskoczy na mnie seryjny zabójca i okaże się, że wszystkich pomordował.
Sprawdziłam zegarek. Wskazywał trzecią trzydzieści. Co do..? Przecież to niemożliwe…
Weszłam do szatni.
Chciałam zapalić światło, lecz bez oczekiwanego skutku. Podłoga lepiła się, a
ja byłam totalnie zdezorientowana. Na zegarku widniały teraz liczby ‘666’.
Jezu, co się dzieje?
Chciałam uciekać.
Chyba niczego tak bardzo teraz nie pragnęłam. Ale zaraz… To wszystko nie jest
możliwe. Cholera, to jest sen. Koszmar. OBUDŹ SIĘ!
Stałam teraz na
pustej przestrzeni. Byłam sama, a cisza
była wręcz paraliżująca. Może tak wygląda śmierć? Nie chcę zginąć, nie tak, nie
w śnie. Mam tyle rzeczy do zrobienia, tyle chcę osiągnąć!
-Marta! Marta!- usłyszałam głos znikąd. Był całkiem znajomy,
lubiłam go. Nagle stało się coś dziwnego. Czułam, jakbym się topiła. Wzięłam
wdech, podniosłam ciało i otworzyłam oczy. Zobaczyłam Laurę, Paulinę, Ewelinę i
trenera.
-Dziękuję, już jest w porządku.- powiedział trener do
telefonu i odłożył komórkę na ławkę.- Co się stało?
-Ja… nie wiem. Czuję się okropnie.- odpowiedziałam i głowa
opadła mi na materac, który pewnie przyniosły dziewczyny. Byłam w klubie. To
dziwne, nie przypominam sobie, żebym do niego weszła. Trener wyszedł, pewnie
zadzwoni do mojej mamy. – Napisałyście do mnie?
-Co?- zapytała zdezorientowana Laura. Dobra, to chyba nie
one.- Ej, serio, co się stało?
-No właśnie? Trener chciał dzwonić po karetkę.- dodała
Ewelina i poszła po szklankę z wodą. Jak im to wyjaśnić? Tego się nie da
wytłumaczyć…
Opowiedziałam im
historię z Robertem, moje wyjście na trening, tajemniczą wiadomość i sen.
Patrzyły się na mnie, jakbym urwała się z choinki.
-Ale kosmos.- podsumowała Paulina, wstając. Dziewczyny
wyszły, mówiąc, że na chwilę, a ja zostałam sama. Sięgnęłam do kieszeni po
telefon, ale oprócz niego było w niej coś jeszcze. Karteczka. Złożona na kilka części.
Niekoniecznie chciałam ją otwierać, ale ciekawość zwyciężyła.
,,Cześć, kochana.
Zastanawiasz się
pewnie, kim jestem i co się z Tobą stało. Na pierwsze pytanie odpowiem Ci
bardzo chętnie. Jestem nieistotnym dla Ciebie człowiekiem, ale wkrótce stanę
się kimś znacznie więcej. Nie jestem mordercą, prześladowcą. Nie Twoim. Będę
Twoim najlepszym Przyjacielem. Zobaczysz, pokochasz mnie i to, co będę z Tobą robił.
Nie mogę Ci
powiedzieć, co się właśnie stało, bo to zbyt zabawne, nie uważasz? Sprawia mi
to olbrzymią radość. Twój strach jest taki przyjemny. Karmię się nim. Dlatego
nie przestawaj się bać. Będziesz mogła dopiero przestać, gdy Ci na to pozwolę.
Rozumiesz, kochana?
Proszę, nie mów o
tym nikomu. Nie chcę nikogo zabijać. Nie sprawia mi to radości takiej, jaką
daje mi strach. Obiecuję, gdy tylko ktoś się o tym dowie, zabiję go. Każda
przeszkoda na mojej drodze do szczęścia zostanie wyeliminowana. Też będziesz
szczęśliwa, kochana.
Póki czekasz na
spotkanie ze mną, uważaj na siebie. Chcę mieć Cię w stu procentach zdrową i
praktyczną. Wróć teraz do domu, nie oglądaj się za siebie i nie mów o tym
nikomu, kochana.
Twój
najlepszy Przyjaciel’’
***
To zaczynamy psychozęęę!
Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że jedziemy sobie na wycieczkę do Karpacza. No, niby wszystko fajnie, tylko trochę inaczej będzie. Na pewno inaczej niż na tej pierwszej.
Mam nadzieję, że jakoś ją dobrze przeżyję, że podintegruję się z klasą na tyle, na ile bym chciała. Chociaż i tak jest dobrze. ^^ Chyba. ^^
Trzymajcie się, jutro postaram się coś ciekawszego dodać.
Dobranoc. <3