Mjuzik.

piątek, 21 lutego 2014

#22 Opowiadanie. Część 3.

Nic mi się nie udało napisać przez ferie, ale to siły wyższe. Dlatego postanowiłam Wam opowiedzieć 'trochę' o tym, co działo się u mnie przez te dwa tygodnie.

Przez całe ferie byłam w górach, czego nie będę wspominać chyba zbyt miło. Noga mi po prostu umiera, teraz na biegach kuleję sobie, ale nie chce mi się o tym opowiadać.
Przychodzę do Was z trzecim fragmentem opowiadania. Przyjaciółka je otrzymała, czytała o pierwszej w nocy i bardzo jej się podobało. Zobaczymy, czy Wasze oceny również będą takie pozytywne. :)




   Wstałam wcześnie rano, jak to ostatnio bywało. Trzy godziny snu zdecydowanie źle mi zrobiły, ale co zrobić? Wyglądałam jak zombie, podobnie też się czułam. I nadal nie wiem, co jest z Robertem. Nie śpię dopiero pięć minut, a już czuję niepewność i stres w żołądku. Chyba nic nie przełknę…
   Tradycyjnie poszłam na trening, rozmyślając po drodze. Naprawdę dręczyło mnie to, czego nie chciał wczoraj mi powiedzieć. Moje rozmyślania przerwał dźwięk wiadomości. Nieznany numer? Otworzyłam smsa. Treść trochę mnie zaniepokoiła. ,,Kotku, nie obawiaj się. Obiecuję, że to, co się dzisiaj wydarzy będzie cudowne. Tylko nie mów o tym nikomu, nie chciałbym Cię skrzywdzić. Do zobaczenia.’’
   Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Na początku pomyślałam, że to dziewczyny robią sobie ze mnie zwałę, tradycyjnie. W końcu, kto słynie z telefonicznych żartów bardziej niż one? Ale dlaczego miałyby tak robić?
   Gdy dotarłam do klubu czułam w powietrzu coś dziwnego, jakieś napięcie, czy coś w tym guście. Temu miejscu zawsze towarzyszył chaos i wesoły rozgardiasz. Teraz było cicho. Przeraźliwie cicho.
   Trenera jeszcze nie było, co wzbudziło moją czujność. W szatniach były pozgaszane światła. Co się dzieje?  To jakaś paranoja. Zaraz wyskoczy na mnie seryjny zabójca i okaże się, że wszystkich pomordował. Sprawdziłam zegarek. Wskazywał trzecią trzydzieści.  Co do..? Przecież to niemożliwe…
   Weszłam do szatni. Chciałam zapalić światło, lecz bez oczekiwanego skutku. Podłoga lepiła się, a ja byłam totalnie zdezorientowana. Na zegarku widniały teraz liczby ‘666’. Jezu, co się dzieje?
   Chciałam uciekać. Chyba niczego tak bardzo teraz nie pragnęłam. Ale zaraz… To wszystko nie jest możliwe. Cholera, to jest sen. Koszmar. OBUDŹ SIĘ!
   Stałam teraz na pustej przestrzeni.  Byłam sama, a cisza była wręcz paraliżująca. Może tak wygląda śmierć? Nie chcę zginąć, nie tak, nie w śnie. Mam tyle rzeczy do zrobienia, tyle chcę osiągnąć!
-Marta! Marta!- usłyszałam głos znikąd. Był całkiem znajomy, lubiłam go. Nagle stało się coś dziwnego. Czułam, jakbym się topiła. Wzięłam wdech, podniosłam ciało i otworzyłam oczy. Zobaczyłam Laurę, Paulinę, Ewelinę i trenera.
-Dziękuję, już jest w porządku.- powiedział trener do telefonu i odłożył komórkę na ławkę.- Co się stało?
-Ja… nie wiem. Czuję się okropnie.- odpowiedziałam i głowa opadła mi na materac, który pewnie przyniosły dziewczyny. Byłam w klubie. To dziwne, nie przypominam sobie, żebym do niego weszła. Trener wyszedł, pewnie zadzwoni do mojej mamy. – Napisałyście do mnie?
-Co?- zapytała zdezorientowana Laura. Dobra, to chyba nie one.- Ej, serio, co się stało?
-No właśnie? Trener chciał dzwonić po karetkę.- dodała Ewelina i poszła po szklankę z wodą. Jak im to wyjaśnić? Tego się nie da wytłumaczyć…
   Opowiedziałam im historię z Robertem, moje wyjście na trening, tajemniczą wiadomość i sen. Patrzyły się na mnie, jakbym urwała się z choinki.
-Ale kosmos.- podsumowała Paulina, wstając. Dziewczyny wyszły, mówiąc, że na chwilę, a ja zostałam sama. Sięgnęłam do kieszeni po telefon, ale oprócz niego było w niej coś jeszcze.  Karteczka. Złożona na kilka części. Niekoniecznie chciałam ją otwierać, ale ciekawość zwyciężyła.
,,Cześć, kochana.
   Zastanawiasz się pewnie, kim jestem i co się z Tobą stało. Na pierwsze pytanie odpowiem Ci bardzo chętnie. Jestem nieistotnym dla Ciebie człowiekiem, ale wkrótce stanę się kimś znacznie więcej. Nie jestem mordercą, prześladowcą. Nie Twoim. Będę Twoim najlepszym Przyjacielem. Zobaczysz, pokochasz mnie i to, co będę z Tobą robił.
   Nie mogę Ci powiedzieć, co się właśnie stało, bo to zbyt zabawne, nie uważasz? Sprawia mi to olbrzymią radość. Twój strach jest taki przyjemny. Karmię się nim. Dlatego nie przestawaj się bać. Będziesz mogła dopiero przestać, gdy Ci na to pozwolę. Rozumiesz, kochana?
   Proszę, nie mów o tym nikomu. Nie chcę nikogo zabijać. Nie sprawia mi to radości takiej, jaką daje mi strach. Obiecuję, gdy tylko ktoś się o tym dowie, zabiję go. Każda przeszkoda na mojej drodze do szczęścia zostanie wyeliminowana. Też będziesz szczęśliwa, kochana.
   Póki czekasz na spotkanie ze mną, uważaj na siebie. Chcę mieć Cię w stu procentach zdrową i praktyczną. Wróć teraz do domu, nie oglądaj się za siebie i nie mów o tym nikomu, kochana.
                                                                               Twój najlepszy Przyjaciel’’

***

To zaczynamy psychozęęę! 

Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że jedziemy sobie na wycieczkę do Karpacza. No, niby wszystko fajnie, tylko trochę inaczej będzie. Na pewno inaczej niż na tej pierwszej.
Mam nadzieję, że jakoś ją dobrze przeżyję, że podintegruję się z klasą na tyle, na ile bym chciała. Chociaż i tak jest dobrze. ^^ Chyba. ^^

Trzymajcie się, jutro postaram się coś ciekawszego dodać. 
Dobranoc. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz