Mjuzik.

czwartek, 17 kwietnia 2014

#26. Opowiadanie, część 7.



 Odszedł. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Tylko jedno małe okno. Wstałam, może będę miała głupie szczęście i ktoś akurat będzie tędy przechodził. Ku mojemu zaskoczeniu w oknie pojawił się mężczyzna. Właściwie margines społeczny. Szukał pewnie czegoś, co mógłby sprzedać. Błagalnie podniosłam na niego wzrok, a on… odszedł. Moja jedyna nadzieja na ratunek zniknęła.
   Po chwili menel wrócił z kłodą i wyważył okno. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale knebel w ustach, solidnie mi to uniemożliwiał. Człowiek wyciągnął mnie, zerwał taśmę i położył na ziemi.
-Szybko, uciekajmy!- pisnęłam. Mężczyzna nie reagował. Uśmiechnął się, a ja widziałam tylko jego dwa zęby i poczułam śmierdzący oddech.
-Uratowałem Cię. Chcę coś w zamian.- powiedział i założył ręce na piersi.
-Mam pieniądze, ubrania, dam panu wszystko, tylko uciekajmy!
-Daj mi siebie.- odpowiedział, a mnie aż zemdliło. Myślałam, że zwymiotuję. Mam oddać swoje ciało? Na dworze? Obcemu, śmierdzącemu człowiekowi?- Chyba, że wolisz zginąć.
-Nie zrobię tego! Chyba Cię powaliło!- krzyknęłam ze złością, ale przypomniało mi się, co się dzieje w pokoju obok. On mnie złapał w pasie i przełożył sobie przez ramię. Zostanę zgwałcona przez żula? Cholera.
-Widzę, że ktoś tu jest niegrzeczny.- zaśmiał się i szedł w ciemny las. Jezu Chryste, on to zrobi. Łzy ciekły mi po twarzy. Moje urodziny… Czy ten dzień może być gorszy?
   Szliśmy przez około pół godziny. Znaleźliśmy się na jakiejś polanie.  W duchu modliłam się, żeby to był sen wywołany przez tego popaprańca. Wiedziałam, że to wszystko jawa. Że zaraz… miałam zostać wykorzystana. Pamiętam, jak poprosiłam Laurę, żeby napisała mi opowiadanie o tym, że zostałam zgwałcona. Owe nigdy nie powstało, ale mam teraz  seans na żywo. Ja gram główną rolę. Super…
   Mężczyzna zrzucił mnie na ziemię. Chciałam krzyczeć, ale po co? Zawsze mógł mnie oddać tamtemu świrowi z domku. Teraz może nie zginę. Powoli rozpiął rozporek. Zamknęłam oczy, zacisnęłam zęby. Jeszcze się nie zaczęło, a ja już błagam o koniec.
   Miałam ochotę zwymiotować. Czułam się jakby to trwało wieczność. Miałam ochotę umrzeć. Naprawdę. Menel gładził mnie po twarzy i ciele, a do moich nozdrzy docierał tylko jego smród. Trzęsłam się, płakałam… To było najgorsze, co mogło mnie spotkać.

   W końcu zostałam uwolniona. Pobiegłam na oślep do domu, nie myślałam nawet o tym, że psychol z domku może mnie znaleźć i zabić. Biegłam, nie zwracając uwagi na ból w łydce. Wyglądałam jak dziecko z buszu, ale to nie było moim największym problemem. Chciałam być w domu, zadzwonić na policję, żeby złapali tego frajera. Chciałam, żeby wszystko się skończyło. 
   Gdy dopadłam klamki domu czułam się okropnie. Chciało mi się wymiotować. Przetworzyłam wszystkie informacje, wszystko, co się wydarzyło. Wpadłam do mieszkania, mama spojrzała na mnie, jakbym uciekła z psychiatryka. Może tak właśnie było? Może tam jest właśnie moje miejsce?
   Mama zadzwoniła na policję. Szukali tego gnoja kilka dobrych miesięcy. Nie znaleźli niczego. Nie znaleźli domku w lesie. Nie znaleźli martwych ciał. Nie widzieli żadnego ‘najlepszego Przyjaciela’. Ja zaś go widzę codziennie. W moich snach.

***

Uwaga, uwaga, to już przedostatnia część!
Te 'gorsze' momenty i określenia zostały wywalone, bo w sumie... czytają to ludzie. :v (Nie, to nie jest jeszcze najgorsze. XD)
Już się zaczęło wolne, nie? No, a niektórzy trenują! ^^ To dziwne, że coś na co chodziłam z pewnego przymusu w tak krótkiej chwili może mi sprawiać przyjemność. Zaskoczenie bardzo. 
Co do opowiadania... Dostałam komentarz pod poprzednią częścią, że świetnie piszę. Tak mi się miło zrobiło... Dziękuję. :) 
Fajnie byłoby się wybić w literackiej branży i robić coś, co się lubi. Też często myślicie o przyszłości? O tym, co nastąpi? O swoich marzeniach? Ale jak to mówią, ciesz się chwilą. 

Miłego dnia! :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz