Mjuzik.

piątek, 3 stycznia 2014

#14 Nieśmiałość. Ale ja się boję!

Cześć i czołem. :)
Każdy z nas zmaga się z różnymi cechami, przez które mamy siebie dosyć. (tak na marginesie, bądźmy cierpliwi do swojej osoby, bo zmiany wymagają długiego czasu pracy) Moją taką cechą jest nieśmiałość, z której wynika szereg innych cech, którymi nie jestem zachwycona. Są to między innymi małomówność, brak pewności siebie i aspołeczność. Jestem zamkniętym w sobie dzieciakiem? Nie, jestem ciuchutkim szaraczkiem, który nic nie osiągnie.
Zastanawiacie się, (pewnie nie) jak sobie daję radę w nowej szkole, gdzie wszystko i wszyscy są mi nieznani? Już w podstawówce miałam problemy z kontaktami z dziećmi. Lubiłam spędzać czas samotnie, dużo się uczyłam. Z dziećmi średnio umiałam się dogadać. Ale nadeszła taka pora, całkiem nagle i niespodziewanie, że zaczęłam się przełamywać. I było okej. Zaczęto mnie lubić, bawić, rozmawiać. Czułam się częścią społeczności.
Potem przygoda z kajakarstwem. Znalezienie pasji jest świetną metodą na poznanie ciekawych ludzi i otworzenie się. Co prawda, nadal byłam tą szarą, grzeczniutką cichą wodą, ale uczyłam się, jak to zwalczać.
Kolejny etap przez który musiałam przejść- gimnazjum. Nie było to straszne, przecież znałam już większość klasy ze względu na sportowy profil. Tam wiele osób zauważyło moją zmianę ze starej Laury na ciekawą osobę, godną poznania, która małymi krokami walczyła ze swoją okropną przypadłością.
Liceum... Jaki to był tajemny świat, jak ja się obawiałam tej szkoły, klasy.. Już wcześniej szukałam osób, z którymi będę w klasie, żeby nie czuć się zupełnie obco. Powstała grupa klasy D i tam umówiliśmy się na przedrozpoczęciowe spotkanie. Szczerze, umierałam ze strachu, że pokażę się z jak najgorszej strony, chciałam udawać kogoś lepszego, ale nie wyszło. Przyszłam odpowiednio wcześniej, czekałam na umówionym miejscu i tak spotkałam Patrycję, Marty, Klaudię, Laurę i Karolinę. Z czasem ludzie zaczęli do nas dołączać, a ja czułam niepokój, bo przecież nikogo nie znałam. Starałam się kontaktować i trafiłam na najbardziej zwariowaną grupę. I nie żałuję. Osoby, które akceptują moją nieśmiałość, na które mogę liczyć, a znamy się cztery miesiące. 'Myślę, że to będzie początek dobrej przyjaźni. Czuję się, jakbym znała Cię całe życie.' Ich stosunek do mnie naprawdę napawa mnie pewnością siebie i wiarą, że mimo tego, że nie muszę być ciekawą osobą, to zawsze będzie przy mnie ktoś do kogo mogę otworzyć usta.
Oczywiście cenię wszystkich z tej szalonej klasy idiotów. :) Niektórzy lubią mnie bardziej, drudzy mniej, ale z wszystkimi staram się dogadać, nawet jeśli wszystko we mnie krzyczy: 'Buu, ludzie są tacy straszni!'
Moja metoda na radzenie sobie ze strachem? (postanowienie 2014)  Walczyć, przeciwstawić się swojemu umysłowi, zapomnieć o nieśmiałości. (co zaczyna mi wychodzić!) Największą nagrodą jest dla mnie śmiech otoczenia z moich gadanek i chęć utrzymywania rozmowy. Gdy tylko słyszę: 'Pieseł; Kloniku cudowny!' to wspominam sobie początek roku, gdy byłam jedną zagadką, gdy kurczliwie trzymałam się trzech osób i bałam się cokolwiek powiedzieć, bo obawiałam się poniżenia ze strony innych. Ale nawet gdy powiedziałam coś na poziomie ziemniaka to spotkałam się jedynie ze śmiechem. I śmiałam się również.
Jesteś cholernie nieśmiałym człowiekiem? Nie myśl o tym!
Od rozpoczęcia 2014 roku widzę masę zmian w sobie. Zaczynam dążyć do czego, co chcę osiągnąć od lat. Chcę utrzymywać wzrokowy kontakt. Co prawda, przy każdym udanym spojrzeniu czuję się trochę nieswojo, a moja podświadomość wręcz krzyczy: 'Tak, kurde, udało Ci się!' to wiem, że to dla mnie ogromny sukces, a w każdych oczach kryje się tajemnica. I że teraz będzie tylko lepiej.
Pamiętajcie, wierzcie w postawione sobie cele, a każdy sukces nagradzajcie i chwalcie, bo jesteście niesamowici. Każdy z Was z osobna, na różne sposoby. Więc nie poddawajcie się, bo stawka jest wysoka- liczy się WASZE szczęście.
Powodzenia. :)

2 komentarze:

  1. Skąd ja to znam!? Czytając to, czułam się jakbyś opisywała moją historię (oprócz kajakarstwa itp.) Może to dziwne, ale ja nie potrafię znajdywać tematów do rozmów. Zwłaszcza wtedy, gdy jestem w moim mieście, gdzieś za granicą, w innym mieście itp. mam z tym o wiele mniejszy problem. U mnie to jest straszne, bo siedzę koło kogoś, chcę zacząć o czymś rozmawiać ale nie wiem o czym. Zapytam się koleżanki, jak spędziła święta, to odpowiedź będzie "dobrze, a ty?", ja odpowiem to samo, potem spytam czy uczyła się na jakiś tam przedmiot, to powie, że nie... Nie umiem wymyślić czegoś, o czym można by było dłużej porozmawiać, a nie tylko "tak, nie, dobra, aha, haha, spoko..." To jest we mnie najgorsza cecha. Nieśmiałość umiem już przełamać, chociaż nie zawsze, czasem boję się coś powiedzieć, nie chcę nikogo urazić, przez to nie mówię tego, co myślę.... ehh... masakra. Muszę to wszystko zmienić, ale wciąż nie wiem jak.
    Świetny blog i myśl w nagłówku! Obserwuję :D
    http://dreams-are-the-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W dzieciństwie nieśmiałośc to moje drugie ja. w szkole zawsze byłam cichą szarą myszką... na studiach się wyrobiłam i dodziś jestem wyszczekana i stwierdziłam, że będzie co będzie... w końcu raz się żyje :))

    Zapraszam do siebie i wzajemnej obserwacji :)
    www.aneczka84.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń