Mjuzik.

piątek, 27 grudnia 2013

#8 Pasja, motywacja, działanie.

Dobry wieczór! :)

Według rad innych postanowiłam dodawać mniejszą ilość postów dziennie. Nie czułam się z tym dobrze, oj nie. :)
Spędziłam dzisiaj ciekawy dzień. Zaczęłam się ruszać, w porównaniu do ostatnich czterech dni. Najpierw trening- skatowany bardzo, zwłaszcza, że miałam tydzień przerwy, potem jeżdżenie po sklepach, przyjechała do mnie Anka, a teraz znowu jem czekoladę. >.<

W dzisiejszym wpisie pragnę poruszyć tematy dotyczące sportu, motywacji. Wydaje mi się to dosyć interesujące, dlatego cóż.. Zapraszam do czytania. :)

 "Twoje ciało nie chce tego robić. Kiedy biegniesz ono mówi Ci abyś się zatrzymała. Dlatego Twój umysł musi być silny. Zawsze posuwasz się za daleko dla Twojego ciała. Musisz znieść ból, obrać odpowiednią strategię na pokonanie go... Tu nie chodzi o wiek, nie chodzi o dietę. Chodzi o to jak bardzo chcesz osiągnąć sukces.”


Od września 2008 roku trenuję kajakarstwo. Byłam wtedy w piątej klasie. 'A co to tam takie kajaczki, wsiadasz i płyniesz.' Oj, nie. Gdyby to było takie łatwe. 
Dużo ilość z Was kojarzy kajakarstwo klasyczne, wyczynowe z tym: 

Albo nawet myli z tym:

Kiedy to jest to:

To: 
 A nawet to :)

Wszędzie widać determinację, wolę walki. Na zawodach zawsze. Każdy chce wypaść jak najlepiej. Jest to kumulacja wszystkiego, na co się pracowało. Sprawdzenie przygotowania.

Co czuję na zawodach? 
Stres, bo chcę popłynąć jak najlepiej. 
Strach, że tak nie będzie.  
Żal do siebie, bo wiem, że zawsze mogłam zrobić to lepiej.
Zawód, gdy zawalę.
Ulgę, bo to już koniec.
Szacunek- do innych, lepszych.
Łzy w oczach, gdy popłynę, że gorzej się nie dało. 
Motywację do dalszego działania. 

Podczas mojego pięcioletniego okresu trenowania dopiero od tego roku trenuję na miarę swoich możliwości.  Tak, przyznaję to z bólem serca, bo dopiero teraz pokazuję, co naprawdę potrafię. :)
W piątej i szóstej klasie uczęszczałam na treningi dwa, trzy razy w tygodniu, co, nie oszukujmy się, dało mi tyle co nic. W okresie zimowym rano (o szóstej) dochodziły baseny techniczne, jak i zwykłe, z bardzo miłym trenerem juniorów. Czułam się taka malutka wśród tych mięśniaków o pięć lat starszych... :D
Potem jedna z ważniejszych decyzji w tamtym czasie- gimnazjum sportowe. Treningi sześć razy w tygodniu, co było dla mnie takim 'wow'. Próbowałam się starać, ale nie wychodziło. Trener na każdym kroku równał mnie z ziemią. Być może nieświadomie, ale dostawałam ciosy w samo serce. Na osady schodziłam z jak najsłabszymi osobami, chociaż byłam lepsza. Na zawodach tak samo. Bolało bardzo, ale nie miałam zamiaru odpuścić. Nikt mi nie będzie mówił, jaka ja NIE jestem. No, i nie odpuściłam, dałam radę. Czasem szło mi lepiej, czasem gorzej, ale jestem, trenuję. 
Największy kajakowy zawód? Gdy nie byłam wystawiona na czwórce na pierwszych mistrzostwach Polski. Na dwa dopuszczalne starty byłam wystawiona w jednej konkurencji, na najsłabszej osadzie, podczas gdy moje koleżanki śmignęły prawie po medal. 
Najlepszy kajakarski okres? Zdecydowanie maj- sierpień 2013. Wtedy zaczęłam trenować, jak stwierdził mój trener. A trenowałam, nie z własnej woli. Chciałam udowodnić, że potrafię, że będę na czwórce, że będę lepsza od pojedynczych osób. I co? I dałam radę. Miesiące przygotować, litry potu, okropne zakwasy... To dzięki nim okres ten zaowocował pierwszym medalem Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. 
 Jaki jest przepis na sukces? PRACA, PRACA, PRACA. Oprócz tego wiara w to, że będzie dobrze, że nam się uda. Kolejnym składnikiem jest motywacja.  

Jak odnaleźć motywację?  
   Wyznaczaj sobie cele.
     Wizualizuj osiągnięty cel.
   Wypisz korzyści.
     Planuj.
   Połącz swój cel z wartością.
     Bądź pozytywnie nastawiony.
   Nagradzaj się.  

 Przepis ciąg dalszy.  
           ,, Łatwo dostrzec można, że jeden prosty przepis na sukces nie istnieje. Jednak nie wszystko stracone – w końcu wielu jest takich, którzy podjęli się trudu wyznaczenie ścieżek wiodących ku osiągnięciu sukcesu, a i sporo takich, którym się udało go osiągnąć. Korzystając z dostępnej wiedzy oraz własnych doświadczeń doszłam do wniosku, że można odnaleźć główny pień, wokół, którego rozrasta się poszczególne gałęzie wiedzy o tym jak osiągnąć sukces.
Niezaprzeczalnie podstawową kwestią jest tutaj samopoznanie i ciągłe poszerzanie swojej świadomości w tym obszarze. Prawdziwe poznanie i określenie swoich mocnych i słabych stron, swojej hierarchii wartości, motywów, jakie popychają nas do działania, postaw i przekonań, które nami kierują oraz rozpoznawanie własnych uczuć, emocji i myśli jest dopiero bazą wyjściową do samo zdefiniowania, do rozpoznania i wyodrębnienia prawdziwie własnych pragnień, wytyczenia własnych celów oraz ustalenia własnych definicji szczęśliwego życia czy właśnie sukcesu. Kiedy wiemy już, kim jesteśmy i czego tak naprawdę pragniemy łatwo już znajdziemy drogi i sposoby zrealizowania swoich pragnień? Dobierając zgodne z nami metody organizacji pracy i zarządzania sobą w czasie, krok za krokiem wytyczymy własną ścieżkę prowadzącą do osiągnięcia naszego osobistego sukcesu.''
Grażyna Skupin

Mój cel na przyszły sezon? Walka ze słabościami, praca, pokazanie, że potrafię, że jestem jedną z lepszych. Czy mi się uda? Zobaczymy.
Trzymajcie kciuki.

Macie jakiś szalony cel? Nie wahajcie się do niego dążyć, bo nic nie daje takiej satysfakcji, jak spełnienie marzenia, dokonania czegoś, na co nigdy nie miało się siły, odwagi. Bierzcie się do roboty, bo praca popłaca! Nie róbcie nic na siłę, chociaż czasami tak trzeba. Jak czujecie, że Wasz organizm mówi stanowcze NIE to spróbujcie z nim walczyć. To wasze ciało ma się do Was podporządkować. A tylko pracą, walką ze słabościami jesteście w stanie coś osiągnąć. 

POWODZENIA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz